Wbrew utartym opiniom, świrem można zostać i… żyć z tym dalej. Powiem więcej, żyje się nawet lepiej. Przykładowo, mnie można oszukać, olać czy wpuścić w jakieś inne wirtualne maliny. Świra nie. Bo świr jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo jakie konsekwencje mogą wyniknąć z racji zagrania poniżej pasa. W obecnych realiach, człowiek normalny ma tylko jedną drogę do walki o swoje – sądy. Czyli drogę długa, uciążliwą, najeżoną adwokatami oraz wieloma mniej lub bardziej zniechęcającymi restrykcjami. Pozornie, stojącymi po twojej stronie. Przy okazji, konsumującymi 70 procent tego, o co walczysz. Nie biorę tu pod uwagę nerwów, jako wkładu własnego, nie dającego się wymierzyć w żadnych jednostkach.
A ze świrem… no, nie wiadomo. Może zareagować niestandardowo. W miseczkę strzelić znienacka, albo nasłać kolegów, którzy nie mają chwilowo płaconego ZUS-u… Może różne rzeczy. Przeważnie nieprzyjemne i pozbawiające możliwości obrony standardowej, czyli obrony wypracowanym latami – osobistym kurestwem.
Świr ma jeszcze tę zaletę, że jest mu wybaczone o wiele więcej niż komu innemu. Gdybym tak ja – dla przykładu, jak jaki prostak, poszarpał komu pluderki lub zaorał fryzurę narzędziem, okradł lub zelżył to prokurator naużywał by sobie na mnie jak drużba na wiejskim weselu.
A ze świrem inna sprawa… Każdy powie:
– Daj spokój, przecież to świr. Zostaw i odpuść sobie – trudno.
Świr, w wielu przypadkach wzbudza uczucia dość zaskakujące. Takie jak współczucie, zrozumienie czy (zgrozo) chęć pomocy.
– Wiesz, ja rozumiem, że to ostatnie świństwo, ale on zawsze był taki… inny. Może można mu jakoś pomóc, czy co…?
W związku z powyższym, podaję kilka punktów, w których zawarłem głęboką i życiową wiedzę na temat stosunkowo krótkiej drogi do stania się Świrem.
- Przejmuj się pracą, tak jak by była ostatnią rzeczą do wykonania w twoim życiu – a może będzie…
- Ufaj przełożonym – a oni i tak cię wycisną i potem wywalą na zbity pysk.
- Ufaj współpracownikom – zawsze możesz liczyć na ich bezinteresowne kurestwo.
- Ufaj klientom – ci wydymają cię dopiero wtedy, jak już nic się nie da na tobie zarobić.
- Nie bierz łapówek – inni wezmą.
- Nie dawaj łapówek – inni dadzą.
- Nie wchodź nikomu w dupę – ciasno, bo inni byli szybsi.
- Bądź zawsze w porządku ze swoimi zasadami – może dostaniesz Nobla z chemii.
- Nadstaw drugi policzek – jak mało, to dołóż dupę… jak się da, to lepiej czyjąś…
- Nie chlaj w robocie – pijusie!!!
- Chlaj w robocie – kapusiu !!!
- Szukaj pomocy u innych. To najlepsza droga do samotności w tłumie…
- Kup dziecku polityka.
- Miej zawsze w domu coś, czego się boisz. Na przykład płytę z „Warszawskiej Jesieni”.
- Pamiętaj czego cię uczyli w szkole – może inni też chodzili do jakiejś.
- Miej swoje zdanie. I tak cię nikt nie słucha.
- Jutro zgłoś się na komisariat. Już oni coś tam znajdą…
- Napisz wiersz miłosny, bez używania polskich liter.
- Pamiętaj jak cię chowali w domu i szkole. Wdrażaj to, a zostaniesz golasem – choć w założeniach szlachetnym.
- Kochaj Rodzinę i pamiętaj, że tylko ty masz ich wszystkich na głowie. Są niesamodzielni i bez ciebie zginą!
- Odpowiadaj na wszystkie oferty jakie znajdziesz w skrzynce, pod drzwiami i w mailu.
- Nie bierz urlopu. Japończycy już to dawno zarzucili i jakoś żyją. Poza tym – kto wie, co się może niedobrego przez ten czas stać …
- Pracuj najlepiej jak potrafisz. Zrób coś dobrego Jest coraz mniej dobrych rzeczy, które można jeszcze spieprzyć. A tam już czekają na to w kolejce.
- Dopominaj się o swoje, skoro czyjegoś już zabrakło.
- Czytaj mojego bloga…
Wyślij to innym, na których ci zależy. Minimum 25 osobom. Na pewno czekają…
Hanna K. nie wysłała i porzucił ja mąż. Mąż sąsiadki – ale zawsze… Jan Z. też nie wysłał i porzucił go chłopak. Adela N. zwariowała przy okienku na poczcie, bo wysłała jedynie trzem osobom. Emerytka z Małkini pożałowała trudu i zginął jej moherowy beret. Jest teraz zerem na podwórkowej ławce. Jan R. za karę lenistwa, złapał brzydką chorobę od córki i na dodatek zaraził nią syna.
Weź swój los w swoje ręce a nagroda czeka. Nagrodą będzie 25 wdzięcznych ci osób.