Moje Kochane Dzieci – w tym przypadku młodsza córcia i jej małżonek – dobrowolnie dali się namówić na mega-seans horrorów. Od 23.00 do 07.00 dnia następnego. Czyli krótko mówiąc (znając ich oboje) – zamienili wygodne łóżko na kimanie w pozycji embrionalnej, w fotelu kinowym – przy akompaniamencie wycia wilkołaków, jęków mordowanych czy też innych atrakcji z klasyki. I to w dodatku za własne pieniądze… W związku z tym „naturalną” koleją rzeczy, moja Wierna(…) Małżonka nocuje dzisiaj z Wnusiorkiem a ja siedzę jak brzydka dupa na dyskotece – sam. Jest to sytuacja połowicznie komfortowa i niekomfortowa. Komfortowa, bo mogę sobie robić co chcę a niekomfortowa, bo muszę robić to, czego nie chcę.
Do zajęć dość obrzydliwych należy – dla przykładu – wieczorne wychodzenie z moją samobieżną rezerwą mięsną – psem owczarkiem. Wiadomo, że czasy są obecnie dość niespokojne i wychodzenie po zmroku na dwór, nie jest zajęciem bezpiecznym. Tak więc normalnie, ostatni spacer z Walkiem – wykonuje przeważnie Wierna(…) Małżonka.
Inną dość osobliwą sprawą jest posiłek. Za każdym razem może to być moja ostatnia wieczerza, ponieważ jakoś nigdy nie wspiąłem się ponad losowy wybór artykułów z lodówki. Nie wiem jak to się dzieje, ale nie potrafię się zmusić do ukształtowania półproduktów w jakąś sensowną twórczość. Przeważnie zjadam po prostu tak, jak leży na półce. Ostatnio zżarłem psu kaszankę „drugiej świeżości”. Dupy mi nie rozerwało. Do dziś zachodzę w głowę z jakiego powodu…
Brak wykorzystania słowa „kochanie” też mi doskwiera okrutnie. I nie myślcie zboczeńcy, że chodzi mi o seks. Wam, młodym zawsze tylko jedno w głowie…
Ale:
– Kochanie, nie napilibyśmy się kawki? – judzę…
„Kochanie” oderwie się czasami od telewizorka i zrobi Piotrusiowi kawkę.
– Kochanie, czy jak będziesz w kuchni, zrobiłabyś mi kanapeczkę? – niby, że tak przy okazji…
„Kochanie” z miną Lukrecji Borgii idzie „przy okazji” do kuchni i robi kochanemu mężusiowi talerzyk kanapeczek…
Jestem dość wysoko ubezpieczony, więc za każdym razem zaczynam ostrożnie…
Dodatkowo, wieczorem otrzymuję od Wiernej(…) Małżonki duże jabłuszko. Nie bardzo rozumiem przesłanie tego gestu, ale jabłko zeżrę zawsze z przyjemnością.
Kolejnym minusem jest całkowite pozbawienie mnie warstwy przekazu werbalnego. Czyli prościej mówiąc (to dla tych, którzy skończą Giertychówkę) nie ma z kim pogadać… Z psem jakoś tak dziwnie. Patrzy człowiekowi w oczy, łeb przekręca nerwowo… Widać, że się stara zrozumieć o co panu chodzi. Szkoda zwierzaka. Jeszcze w jaką melancholię wpadnie albo co. Nawet go potrafię zrozumieć w tych chwilach. Ja mam takie odczucie jak słucham tych z sejmu. Też gadają i… Tyle, że ja już nie staram się rozumieć…
A tak nawiasem mówiąc – dzisiaj sejm z jakiejś nagłej przyczyny „debatował” nad zabójstwem policjanta Marka Papały. Po mniej, więcej 10-ciu wypowiedziach, czyli około 60 minut – umocniono mnie w przekonaniu, że to jednak jest nieładnie zabijać innego człowieka. I że będą starania… Kto się będzie starał, na razie cholera wie. Dość, że chcą wycyganić od USA jakiegoś bogatego Polaka i mu dołożyć do dupy w Starej Dobrej Ojczyźnie… Mnie osobiście to nie przeszkadza, tylko po co każdy z prelegentów, na początku musiał podać datę zabójstwa i trochę okoliczności… Na wypowiedź merytoryczną zostawało im po 2 minuty. Reszta to mógłby być dubbing z Kaczora Donalda. Pożytek ten sam… Choroba jakaś czy co…
Ale wracając do absencji mojej Wiernej(…) Małżonki.
Są również plusy tej sytuacji. Kawka w dowolnych ilościach, papierochy hurtowo. Bez poczucia winy. Nie, żeby w stosunku do mojego organizmu – nie… W stosunku do Niej… Moja Wierna(…) Małżonka cierpi niewymownie jak siedzę sobie przy laptopie i palę dwa papierosy na raz lub jak dopijam swobodnie trzecią, poobiednią kawkę. I cierpi zupełnie bez sensu.
Chopin nie pił, nie palił i co…? Fortepian go wykończył.
Zdrowie to się ma albo nie !!!
A teraz kończę, bo wykorzystując okazję, pooglądam sobie jakieś całkiem gołe panie w Internecie… Ostatecznie wywalam kasę na tę Neostradę, to i pożytki muszą jakieś być.
Miłych snów Wam życzę.