(samojebka pompująca samopoczucie)
Od pewnego czasu, moje wybujałe (zdecydowanie, nad wyraz) ego, jakby lekko oklapnęło. Dzieje się to z tego powodu, że przyzwyczaiłem się już trochę do lajków na FB.
Innych powodów do prężenia klaty, jakoś ostatnio nie odnotowałem.
Ani seksualnie, ani intelektualnie, ani towarzysko.
Lipa, marazm i zero dramaturgii…
Aż tu nagle ten konkurs!
Z (niekatolickiego) nieba mi to spadło.
Piszę tę notkę zarówno ze względów kronikarskich, jak również z dużo bardziej przyziemnego powodu.
Jest zajebiście – jak mówimy my, młodzi.
A poza tym, muszę (!) się przecież pochwalić!
Jak mnie zaproszono, jako laureata, pojęcia nie miałem czym to się skończy. Liczyłem na jakąś elegancką laurkę (w ramach wyróżnienia) lub inną formę okazania mi tego, że mnie dostrzeżono.
A tu…
Wyczytali jednego, drugą, trzecią…
A mnie jakoś nie!
No, i za każdym razem, kiedy wyczytano kogoś innego, moja nadzieja (a ego za nią) rosła.
Bo skoro byłem laureatem…
Nie przedłużając..
Wywołano mnie na samiuśkim końcu
Zdobyłem pierwszą nagrodę – patrz fotka.
Dla tych wszystkich, którzy mieli nadzieję, że znormalnieję i ustawię poczucie własnej wartości na odpowiednim miejscu, mam kiepską informację.
Porzućcie wszelkie marzenia.
Nie da rady!
Jestem debeściakiem i tyle.
No, i celebrytą!
Wprawdzie, jak na razie, jedynie w domu, ale pracuję nad tym 😀
O czym donoszę, skromnie (ha, ha, ha…) spuszczając oczy.
Wierszyk jest TUTAJ
P.S.
Na poważnie.
Imprezka była bardzo fajna, ludzie też.
Podziękowania dla Beaty Bielińskiej-Jacewicz.
Podziękowania dla burmistrza Jakuba Gręziaka.
Podziękowania dla aktora, profesora Stanisława Górki.
Oraz wszystkich, którzy maczali, w tym wydarzeniu, palce.