Niejaki Kurski, robiący za końcówkę wykonawczą partii PiS w TVP, zafundował gawiedzi kolejny spektakl z cyklu „Polska to dziwny kraj”.
Chodzi mi o uroczysty koncert dziękczynny, zorganizowany dla naszych żołnierzy z okazji tego, że raczyli udać się na granicę i poprzepychać się trochę z amatorami naszego, polskiego dobrobytu.
4. Pani z kiosku, że w ogóle, jej się chciało…
Powiecie, że przesadzam z tymi podziękowaniami. Przecież oni za to biorą pensję i sami (przeważnie) wybrali sobie taki fach.
Dla niezorientowanych, spieszę z informacją, że żołnierze też sami sobie taki fach wybrali i też otrzymują, za to, pensję, premie, dodatki, gaciowe oraz kilka (pomniejszych) gratyfikacji.
Skąd zatem cała ta, dziękczynna, zadyma?
Tak, listonoszom należałby się taki koncert i wszelkie wyrazy wdzięczności.
Jeżeli ktoś idzie na medycynę, to musi się liczyć z tym, że spotka, na swojej drodze zawodowej, chorego.
No, w każdym razie, że będzie musiał ruszyć dupę z koszar i się jakoś wykazać militarnie. Chociaż słowo „militarnie”, w kontekście przepychanek na granicy, to spore nadużycie.
Tylko, skoro trzeba fetować to, że robią swoją naturalną (i opłaconą) robotę – należy również uhonorować pozostałych, pracujących obywateli.
kierowca autobusu, panienka za ladą, koleś z metra czy pani kioskarka.
Oczywiście, nie z takim rozmachem jak u Kurskiego, nie.
„…znaj proporcjum, mocium panie…”
Ale, przykładowo, jakaś mała kapela cygańska, pod oknem…
„…ore ore szabadabada amore…”
No, byłoby miło.
A to Pietrzak, a to Górniak…