(z pamiętnika polskiego emeryta)
Około godziny 23:00, hurysy przygotowały mi kąpiel w oślim mleku z płatkami róż. Zaprosiły mnie do pokoju łaziennego, zdjęły ze mnie szaty powłóczyste, podały lampkę szampana i garść truskawek.
Masaż całego ciała odprężył mnie, po całym dniu, który upłynął mi w nudnym dobrobycie. Jedna z pięknych hurys, po cichu grała na cytrze, druga mieszała powietrze wachlarzem ze strusich piór.
W międzyczasie, dwie młode dziewczyny, poszły ogrzać mi łoże swoimi nagimi, pachnącymi ciałami.
Leżąc już w łożu, posłuchałem jeszcze poematu sławiącego życie polskiego emeryta i zasnąłem…
(…)
Praktyka, niestety, odbiega lekko od założeń.
Do wyra wygoniła mnie moja Wierna (…) Małżonka wespół z kotem Aleksandrem.
Nie wiem jak to jest, ale oboje robią się jacyś nadpobudliwi jak zbyt długo siedzę przed telewizorem.
Ilona to dlatego, że TV przeszkadza jej czytać. Kot, z kolei, chce już spać, a beze mnie to nie bardzo jest na czym się położyć.
Zresztą kot Aleksander jest ostatnim bastionem tego, że jeszcze czuję się do czegoś potrzebny w domu.
Zimnego, bo…
Młodych, nagich hurys w moim łóżku, niestety nie przewidziano. Zresztą, nie przewidziano żadnych.
Jedynie kot się kręci w oczekiwaniu na to, aż przestanę się wiercić i będzie mógł się na mnie uwalić.
Zimą.
Ostatnio, jak poprosiłem swoją Wierną (…) Małżonkę, żeby mi zagrzała w łóżku, to obrzuciła mnie uważnym okiem (akurat byłem w samych gaciach) i nie wyraziła tak oczekiwanego, przeze mnie, entuzjazmu.
Nie wiem, co z Nią jest nie tak.