Widziałem kiedyś prawdziwą matkę
Biegła pośród palącego się lasu
Z młodym, w zakrwawionym pysku
W oczach miała łunę i determinację
Widziałem kiedyś prawdziwą kobietę
Spojrzała na mnie i wiadomo było wszystko
Nie trzeba było dotyku ni słów
W oczach miała młodość i radość
Widziałem kiedyś prawdziwą śmierć
Przechodziła przez ludzi
Była perfekcyjna i beznamiętna
W oczach miała pustkę
Widziałem kiedyś prawdziwy świat
Był kolorowy i we wszystkie strony
Obiecywał wolność i wybór
W oczach miał przygodę i hazard
Widziałem kiedyś prawdziwego mężczyznę
Potem zostałem sobą
Pozostawiłem oręż, wybór i ster
W oczach mam uciekający czas i strach.
Kiedyś w ogóle widziałem…