Dzisiaj mija 10. lat od powstania nowego Donderlandu!
Piszę „nowego” bo stary, w 2012 roku, rozwalił mi, bardzo skutecznie, pewien chiński haker – pozdrawiam typa.
Jak ogólnie wiadomo, każdy Chińczyk musi spłodzić syna, złożyć telewizor i rozwalić komuś stronę internetową. A, że tych Chińczyków jest jednak kilku, to zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, powinienem się spodziewać. Zgubił mnie (notoryczny) optymizm.
Bolało!
Wtedy właśnie, nauczyłem się, że należy robić kopie tego, co się umieszcza w Necie.
Z ponad 300. wpisów, udało mi się odzyskać bardzo niewiele.
Może kilkanaście.
Ale stało się.
Dzięki temu, egzotycznemu panu (młodzieńcowi? chłopcu?) robię kopie raz w miesiącu.
Każda nauka kosztuje.
W związku z tą, bolesną dla palców (i destrukcyjną dla klawiatur) rocznicą, przesyłam pozdrowienia wszystkim, moim Czytelnikom.
Bądźcie silni i nie ustawajcie, chociaż wiem, że nie zawsze jest łatwo.
Tradycyjnie, zapraszam i obiecuję, że każdorazowo, jak będę miał napad SIN (wytłumaczenie tej dolegliwości, na stronie głównej Donderlandu), to coś tam, dla Was (i dla siebie), naskrobię.