Mięśnie napięte, kark zesztywniały
Drgają mi łydki i uda
A on jak zwykle mały i mały
Nie liczmy raczej na cuda
Okiem zamglonym szukam pociechy
Ogarniam dół i co wyżej
Płuca mi rzężą jak stare miechy…
A ja wciąż chyżej i chyżej
Ślina mi kapie, pysk mam spocony
Czoło szkarłatem już zdobię
Klatę napinam pod wzrokiem żony
Może choć wizją nadrobię
Jeszcze chwileczka, ot kilka sztosów
Nadzieja spina mi tyłek
Kończę zadanie godne herosów
Zabija mnie ten wysiłek
Tak drodzy moi fejsbukowicze
Starość ma swoje mizerie
Róbcie za młodu takie ćwiczenia
Na sztuki oraz na serie
Bo gdy wam lata do gaci zajrzą
Wspominać mile należy
A nie zamartwiać się wieczorami
Wisi on, stoi czy leży?